3 (?) STYCZNIA 1942
Z getta wiejskiego w Bugaju do Chełmna samochodami ciężarowymi przywieziono 40 mężczyzn, w tym Michała Podchlebnika.
Tego też dnia z bugajskiego getta uciekł Mordke Podchlebnik, kuzyn Michała. Podobnie jak on był bezpośrednim świadkiem akcji wysiedleńczej z Koła. To Mordke informował o tym Uszera Taubego, Żyda z Kłodawy, autora jednej z najważniejszych relacji o Zagładzie w powiecie kolskim spisanej w konspiracyjnym archiwum warszawskiego getta.
Osobiście pomagałem przy ładowaniu samochodów. Gdy przy ostatnich transportach poprosiłem o zabranie mnie do Chełmna dla odwiedzenia rodziny, powiedziano mi, że tam jechać nie mogę, bo stamtąd wracać nie wolno. [...] Gdy przechodziłem przez most na Warcie, zatrzymał mnie pełniący służbę policjant, miejscowy niemiec Piella, odebrał mi złoty zegarek i kazał iść dalej, grożąc śmiercią, gdybym coś powiedział. Po przybyciu do Bugaju powiedziała mi zamieszkała tam znajoma niemka, że w Chełmnie zabijają wszystkich Żydów [...]
W dniu 3.01.42 wezwano na ochotnika zdrowych mężczyzn do rozbierania stodół. Po dokonaniu pracy przez 30 osób sformowano kolumnę, kazano śpiewać piosenki i marszem przeprowadzono do posterunku policji. Tu widząc, co się święci, skorzystałem z pierwszej okazji i uciekłem.
Relacja (fragment) Mordke Podchlebnika
STYCZEŃ 1942
Przez kolejne dni Podchlebnik będzie przetrzymywany wraz z innymi wyselekcjonowanymi więźniami w piwnicach pałacu. Tam „na ścianach było dużo napisów – między innymi Kaliskiego z Dąbia. [...] Wśród napisów był znamienny po żydowsku »kto tu przychodzi, ten już żywy nie wychodzi«.
Początkowo zostaje przydzielony do pracy w Hauskommando, które odpowiadało za utrzymanie porządku na terenie obozu oraz segregację odzieży i drobnych paczek należących do ofiar.
Wracający z pracy poza domem [pałacem – przyp. M.B.] współwięźniowie opowiadali, że samochody wywożą do lasu poza Chełmno zabitych ludzi. W każdym wozie około 80 osób, których oni muszą zakopywać w specjalnych rowach. Postanowiłem zgłosić się ochotniczo do pracy w lesie, by w ten sposób spróbować uciec.
Relacja (fragment) Michała Podchlebnika
MIĘDZY 5 A 9 STYCZNIA 1942
Według relacji Podchlebnika do lasu w miejsce zakopywania zwłok ofiar obozu przywieziono od 10 do 12 samochodów Cyganów po około 30 osób w każdym. Po przeprowadzeniu rewizji osobistej, wszystkich wepchnięto do mobilnej komory gazowej. „Cyganie nie stanowili żadnego oporu i ku mojemu zdziwieniu zachowywali się zupełnie biernie”.
13 STYCZNIA 1942
Podchlebnik był również świadkiem jak z auta komory gazowej, wśród innych zabitych, wyrzucono zwłoki jego żony i dwojga dzieci – 7-letniej córki i 3-letniego chłopca.
Awers karty pocztowej z widokiem na wysadzony most
Zakład Fotograficzny N. Fufajew w Kole, data korespondencji 19 września 1941
Przedwojenna fotografia rodziny Beckerów z Koła
w centrum stoi Hadassa Rublewicz, z d. Becker. Będąc kilkunastoletnią dziewczyną w styczniu 1942 roku uciekła przed wywózką do Kulmhof z bugajskiego getta. W mobilnych komorach gazowych straciła rodziców Jechiela Meira i Belję oraz młodszego brata Zviego Herszela