17 stycznia uczczono Żydów zamordowanych podczas likwidacji ośrodka zagłady Kulmhof w Chełmnie nad Nerem, w którym od grudnia 1941 do kwietnia 1943 roku, oraz latem 1944 roku życie straciło łącznie około 200 tys. ofiar.
Na wieść o zbliżających się do Łodzi oddziałach radzieckich, komendant obozu Hans Bothmann podjął decyzję o jego ostatecznej likwidacji i ewakuacji Sonderkommando. W nocy z 17 na 18 stycznia 1945 roku budynek spichlerza, w którym przetrzymywano ostatnich
47 Żydów otoczyli niemieccy strażnicy. Planowano początkowo wszystkich rozstrzelać, a ciała spalić w pobliskim lesie. Więźniowie zdawali sobie sprawę, że zbliżający się front nie oznacza dla nich końca wojny, lecz kres ich życia, dlatego podjęli ostatnią, heroiczną próbę obrony…
Więźniów wyprowadzano przed spichlerz. W pierwszej piątce ofiar znalazł się najmłodszy z nich, Szymon Srebrnik, który raniony strzałem stracił chwilowo przytomność. Podobny okrutny los spotkał dwie kolejne piątki więźniów, których zabito strzałem w tył głowy. Widząc to przetrzymywani na piętrze spichlerza żydowscy rzemieślnicy, postanowili stawić czynny opór.
Więzień Mieczysław Żurawski zdołał wybiec z budynku spichlerza. Pomimo bolesnej rany nogi, jakiej doznał przedzierając się przez wartowników, uciekł przez ogrodzenie obozu, kierując się w stronę lasu. W akcie desperacji pozostający w spichlerzu Żydzi, wciągnęli do celi jednego z niemieckich strażników. W wyniku zamieszania Srebrnik oddalił się z miejsca egzekucji, chowając w stodole. Aby opanować sytuację, komendant obozu rozkazał podłożyć ogień pod spichlerz, w pożarze zginęli ostatni więźniowie Kulmhof.
Dzięki późniejszym relacjom Srebrnika i Żurawskiego szczęśliwie ocalonych z Zagłady możemy odtworzyć dramatyczne w przebiegu styczniowe wydarzenia. Ich relacje są dzisiaj nieocenionym źródłem do poznania historii obozu Kulmhof, zwłaszcza w drugim etapie jego funkcjonowania.
Ofiary tamtych tragicznych wydarzeń upamiętnili pracownicy Muzeum byłego niemieckiego Obozu Zagłady Kulmhof w Chełmnie nad Nerem wraz z Dyrektorem Muzeum Martyrologicznego w Żabikowie, dr Anną Ziółkowską. Przy grobie ostatnich więźniów obozu, zebrani złożyli kwiaty, zapalili symboliczne znicze i oddali cześć pomordowanym.
Warto w tym miejscu przywołać słowa 16-letniego więźnia, Berka Zytenfelda, który w swym „testamencie” zapisał: „Chcę was o coś poprosić i nie odmówcie mi łaskawie. Zawiadomcie moich braci… zawiadomcie całą moją rodzinę o mnie i to jest moja ostatnia prośba przed śmiercią”. Przytoczona relacja znajduje się w notatniku z krańcową datą 9 stycznia 1945 r., w którym siedemnastu spośród ostatnich więźniów pozostawiło swoje świadectwa. To jeden z nielicznych dokumentów wytworzonych przez ofiary obozu Kulmhof, ocalony przed całkowitym zniszczeniem. Spisany w obawie przed nieuchronną śmiercią, oprócz wzywania do pomsty na swych oprawcach, prawie w każdej relacji zawiera „ostatnią prośbę” – prośbę o pamięć.