17 stycznia przypadła 72. rocznica likwidacji niemieckiego obozu zagłady Kulmhof w Chełmnie nad Nerem.
W uroczystościach upamiętniających tragiczne wydarzenia, które rozegrały się w nocy z 17 na 18 stycznia 1945 r. wzięła udział młodzież wraz z nauczycielami z Liceum Ogólnokształcącego w Turku. Uczestnicy uroczystości zapalili znicze w spichlerzu oraz na mogile ostatnich ofiar Kulmhof, po czym odczytali „Odezwę do naszego przyszłego narodu” spisaną 1 grudnia 1944 r. przez Izraela Zygelmana, jednego z ostatnich więźniów obozu. Młodzież zwiedziła Miejsce Pamięci, obejrzała fragment relacji Szymona Srebrnika, uczestniczyła także w zajęciach pt. „Niewiarygodne obrazy cierpienia. Dramat ofiar Kulmhof w świetle świadectw archiwalnych”.
W nocy z 17 na 18 stycznia 1945 r. dowódca SS-Sonderkommando Hans Bothmann podjął decyzję o ostatecznej likwidacji obozu zagłady Kulmhof poprzez zamordowanie więzionych w spichlerzu 47 żydowskich robotników. Budynek został otoczony i oświetlony przez reflektory pojazdów. Więźniowie zginąć mieli przez rozstrzelanie. W pierwszej piątce ofiar znalazł się Szymon Srebrnik, najmłodszy z więźniów, który raniony strzałem odczołgał się z miejsca egzekucji. Po wyprowadzeniu trzeciej piątki więźniowie podjęli heroiczną próbę obrony, przy czym jednemu z nich, Mieczysławowi Żurawskiemu udało się uciec. Pozostali, po zabiciu dwóch Niemców, zginęli w pożarze zabarykadowanego spichlerza. Świadectwa złożone przez Srebrnika i Żurawskiego są bezcennym źródłem wiedzy o drugim etapie funkcjonowania ośrodka zagłady Kulmhof.
17 stycznia w nocy wszedł do spichrzu Lenz i wywołał pięciu ludzi, po chwili rozległo się pięć strzałów. Wiedzieliśmy, że jesteśmy wszyscy straceni i będą nas kolejno piątkami rozstrzeliwać. Zastukałem deską w sufit alarmując krawców i szewców na piętrze, Zdecydowałem się ratować. Stanąłem z nożem w ręku przy drzwiach za kocem. Gdy wprowadzono 4-tą piątkę i zamykano drzwi, rzuciłem się całym rozpędem na drzwi, prawdopodobnie przewracając Lenza, który je zamykał. Biegłem całym rozpędem przed siebie zadając ciosy nożem. Byłem jak nieprzytomny. Jak później dowiedziałem się, jednemu z żandarmów obciąłem nos, drugiemu ucho, Strzelano do mnie, przy czym jedna kula trafiła mnie w mięśnie uda prawej nogi. Jeden z żandarmów uderzył mnie kolbą w nogę, uciekłem jednak dalej. Przedostałem się przez ogrodzenie kalecząc do kości prawą rękę, a następnie uciekłem w kierunku lasu. Zorganizowano za mną pogoń. Leżąc w równie słyszałem, jak żandarm Ruwinach i jeszcze jeden żandarm jadąc na rowerach alarmowali mieszkańców okolicznych domów, zawiadamiając o mojej ucieczce. Udało mi się niepostrzeżenie dotrzeć do wsi Umień, tam schowałem się w stodole, wiedziałem, że spichrz się pali. Słyszałem również strzały.
Z zeznania Mieczysława Żurawskiego