Artefakty Kulmhof – dowody zbrodni
„Nie przyznaję się do winy”*
Protokół (fragmenty) przesłuchania świadka Brunona Israela** [funkcjonariusz Schutzpolizei, członek SS-Sonderkommando Kulmhof w drugim okresie funkcjonowania obozu], 29 października 1945, Łódź. Źródło: IPN, GK 165/271, t. 4, k. 394–399.
W czasie, gdy ja pełniłem służbę w Chełmnie, przybyły z Łodzi dwa transporty Żydów. Każdy transport liczył około 700–800 osób. Było dużo Żydów z zagranicy i Altreichu (z niem. potocznie Stara Rzesza).
Umieszczone na grzebieniu logo „pilarza drewna”, w zamyśle miało podkreślać skuteczność w użytkowaniu i wytrzymałość produktu. Firma New-York Hamburger Gummi-Waaren Compagnie, której częścią składową była marka „Sägemann”, produkowała głównie grzebienie. Jej tradycja sięga 1856 roku, kiedy to w Hamburgu powstała pierwsza na rynku europejskim fabryka twardej gumy. W czasie działań wojennych została częściowo zniszczona, produkcję wznowiła w Hamburg-Harburg, następnie w Lüneburgu, gdzie funkcjonuje do dziś. Grzebienie tej firmy cieszą się nadal uznaniem branży fryzjerskiej.
Transporty przychodziły koleją do Koła, tam zaś były przeładowywane do wagonów kolejki wąskotorowej i przywożone do Chełmna. Ja brałem udział w konwojowaniu tych transportów. Gdy Żydzi pytali się, dokąd jadą, odpowiadałem zgodnie z instrukcją, że do pracy. Żydzi na ogół w to wierzyli i zachowywali się spokojnie. […] Zresztą, gdyby Żydzi wiedzieli co ich czeka, mielibyśmy utrudnioną pracę.
Obiekty te podarowała Muzeum w 2014 roku Teresa Hofman, mieszkanka Chełmna. Na należącym do niej polu znajdował się przystanek kolei wąskotorowej linii Koło – Dąbie. Wysiadali na nim transportowani w drugim okresie funkcjonowania obozu Żydzi, których prowadzono następnie do kościoła – miejsca koncentracji przed ich zgładzeniem w lesie rzuchowskim.
Żydom mówiło się, że samochodem pojadą do kąpieli. Dawano im mydło, o ile nie mieli swego. Mówiono, że ręczniki dostaną przy kąpieli na miejscu. Żydzi nieraz i w samochodzie jeszcze zachowywali spokój. Laps [właś. Gustav Laabs, operator mobilnej komory gazowej, członek załogi obozowej w stopniu SS-Hauptscharführer – przyp. M.B.] zamykał dzwi samochodu i włączał motor. Zanim włączył motor, właził pod samochód i przykręcał rurę wydechową z rurą idacą do motoru. Zaznaczam, że rura wydechowa przez podłogę wchodziła do środka wozu, tak że gaz spalinowy po włączeniu motoru szedł do wnętrza wozu, zatruwając w nim obecnych. […] Po kilku minutach samochód ruszał sprzed baraków w kierunku pieców krematoryjnych.
Reichsstelle für Industrielle Fettversorgung, w skrócie „RIF”, nazwa niemieckiego mydła z okresu drugiej wojny światowej, często błędnie odczytywana jako „czysty żydowski tłuszcz” (od Reines Jüdisches Fett). Oznaczenie numeryczne (tu niewidoczne) pod skrótem oznaczało kod producenta.
W Gdańskim Instytucie Anatomii pod nadzorem profesora Rudolfa Spannera przeprowadzano rzeczywiście eksperymenty związane z przetwarzaniem tłuszczu ofiar niemieckiego ludobójstwa na mydło. Pozyskany w ten sposób środek nigdy nie trafił do masowej produkcji.
Po przybyciu samochodu przed piec otwierano drzwi: jakiś czas czekano, aż gaz się ulotni. Potem do wnętrza samochodu wchodzili Żydzi robotnicy i wyrzucali zwłoki. Następnie kilku robotników rewidowało zwłoki, wyrywając złote zęby. Zwłoki wrzucano do jednego z pieców krematoryjnych.
Zwłoki paliły się szybko, z góry dorzucano wciąż nowe. Były wypadki, że Żydzi wyrzucani z samochodu i uważani za zmarłych – ożywali. Wówczas dobijano ich strzałami rewolwerowymi. Słyszałem, że raz [Johannes] Runge [budowniczy krematorium, członek załogi obozowej w stopniu SS-Hauptscharführer – przyp. M.B.] wrzucił jednego z Żydów robotników do pieca za jakieś przewinienie. Żyd ten wydostał się z pieca i pracował do wieczora. Wieczorem go zastrzelono.
Mordechaj Żurawski, jeden z ostatnich żydowskich więźniów przetrzymywanych na terenie obozu w Chełmnie, w „dochodzeniu Bednarza” zaznawał, że do żydowskich robotników strzelano bez powodu i „nie było dnia, by kogoś nie zabili”. Sam został dotkliwie postrzelony w udo podczas brawurowej ucieczki w dniu ostatecznej likwidacji obozu.
* Tymi słowami rozpoczyna przesłuchanie w charakterze oskarżonego-podejrzanego Bruno Israel.
** Specjalny Sąd Karny w Warszawie z siedzibą w Łodzi w 1946 r. skazał Brunona Israela za zbrodnie popełnione na ludności polskiej i żydowskiej w czasie okupacji niemieckiej na karę śmierci. Po zmianie wyroku na dożywotnie więzienie (prawo łaski ówczesnego Prezydenta Krajowej Rady Narodowej), w 1958 r. Sąd Wojewódzki w Bydgoszczy orzekł przedterminowe warunkowe (na okres próby 5 lat) zwolnienie z więzienia. Następnie wyemigrował do Niemiec. Zmarł w 1968 r. w Mindelheim.